Home

Jarosław Świącik
Urodziłem się w 1988 roku.
Pseudonim, którego używam to: jswiacik

Uwielbiam pisać, czytać, oglądać, słuchać… Po pierwszych wierszach Edwarda Stachury moje spojrzenie na pewne sprawy zmieniło się. Czytałem słowa, które opisywały moje przemyślenia precyzyjniej niż byłem tego świadomy.
Zacząłem próbować. Po kilku latach opisywania rzeczywistości nauczyłem się przelewać myśli na papier własnym stylem.

Już kilka tysięcy osób zetknęło się z moimi tekstami, odbiór był różny jak gusta. Pewna dziewczyna napisała, że ma moje wiersze wydrukowane i przypięte nad biurkiem. Kiedy jest jej źle one poprawiają jej humor.
Inna napisała tak:

„Czytając Twoje wiersze poczułam, że znowu potrafię pisać. Znowu potrafię ubrać w słowa najprostsze rzeczy, gesty, uczucia i przelać je na papier. Poczułam znowu tę dawną euforię, która w natłoku obowiązków i pracy gdzieś się zapodziała. Wielkie dzięki Ci za to :)”

Między innymi to skłoniło mnie do stworzenia tej strony. Skoro istnieje cień szansy, że dla kogoś te teksty mogą coś oznaczać to wiem, że warto! 🙂

Fragment książki „Gdybyś wiedziała”, którą napisałem:

Kraj: Francja, miasto: Paryż, miejsce: torowisko

Przez palce przepuszczać Twoje włosy.

Tym samym powinniśmy malować wspomnienia francuskim śniadaniem i pocałunkiem na szczycie wieży Eiffla. Zagubić się w spacerze po Polach Marsowych i na dobre zapomnieć o czasie. O czasie przytulić się i wpatrywać w każdy detal przykuwający naszą uwagę. Biec na metro i wybrać się na targ. Omijać autobusy i nie zobaczyć tramwajów. Uśmiechać się do ludzi, dziękować i robić niezrozumiałe miny. Żyć nie być. Brać pełnymi garściami i przez palce przepuszczać Twoje włosy. Wstać wcześnie rano i przeczytać wiersz Stachury. Nie pozwolić Ci zasnąć pocałunkiem. Objąć w talii, ochraniając przed chłodnym wiatrem wieczornym. Iść wzdłuż Loary i chłonąć te miasto, obrazy malowane ludzkimi rękoma, wysiłkiem, krwią i marzeniami. Wykrzyczeć na cały głos jak bardzo jesteś mi potrzebna. Nikt nie zrozumie, a jak zrozumie niech nam pomacha w serdecznym geście lub nakrzyczy z twarzą zaczerwienioną od zdenerwowania.